Udało mi się wreszcie wczoraj zejść nad rzekę płynącą w dole Esperanzy, choć spotkałam się z nią już wcześniej, w pierwszy dzień lata. Pisałam o tym niesamowitym spotkaniu w notce pt Przemiany i codzienne błogosławieństwa natury, a ostatnio w notce o Kwitnącej Mięcie wspominałam, że właśnie w trakcie pobytu nad tą rzeką zażyłam cudownej orzeźwiającej i energetyzującej kąpieli, choć nie tyle w samej rzece ile w zapachu porastającej jej brzegi mięty. Uwielbiam takie energetyczne kąpiele w zapachach natury… Oprócz mięty zauroczyły mnie i tym razem kwitnące niemal nad samą wodą oleandry oraz inne rośliny.. No i sama rzeka oczywiście…
ogromne wrażenie wywarł też na mnie widoczny na zdjęciu kamień..
patrząc na niego poczułam, że on też na mnie patrzy….
choć być może tylko mi się zdaje, że wygląda jak zanurzona w wodzie głowa mędrca…
niby uśpiona, choć może raczej w medytacji pogrążona..
ciekawe, że gdy woda się do niego zbliżała i gdy go obmywała wydawała przy tym taki specyficzny dźwięk
postanowiłam go nawet ująć na filmiku, ale chyba się nie nagrał..
w każdym bądź razie ja wyraźnie słyszałam ten dźwięk i byłam nim do głębi poruszona…
a to jeszcze kilka zdjęć z tego pięknego spaceru…
tutaj oleandry w połączeniu z ciemną, wręcz czarną skałą, która kojarzy mi się z kawałkami skały na Ślęży…
stare drzewo oliwne zrośnięte z potężną skałą.. jakby pogrążone w bezruchu, ale tylko do chwili gdy dołączył do nich mały Olivierek…
i wszystko nagle zaczęło mocno ożywać…
później opiszę także pewną niezwykłą historię związaną ze starą kamienną chatką znajdująca się po drugiej stronie rzeki… właściwie to już bardziej ruinka, ale na pewnym poziomie wciąż bardzo żywa i o tym właśnie w dalszej części..
A teraz wspomnę jeszcze tylko, że dzisiaj medytowałam z woda w basenie i że też miałam bardzo ciekawe doświadczenia, zwłaszcza z słonecznym światłem odbijającym się w wodzie z którego zaczęły się wyłaniać piękne energetyczne kwiaty i równie piękne i bajecznie kolorowe istoty… całe kolorowe światy….
Chociaż nie wiem czy i Wy tak macie, ale ja praktycznie na każdym kroku i we wszystkim widzę twarze, często niezwykłe.. Np. w kamieniach, w drzewach, w drewnianych sękach, itd… Mam tak w sumie od dziecka i zauważyłam, że moje dzieciaki też to widują, czasem pierwsze wspominają o tym, że np. jakiś kamień wygląda jak babcia, albo że w jakimś drzewie jest pan w czapce wyglądający jak kucharz, albo sęk w starej desce wygląda jak ptak, który ma ochotę odfrunąć, itd…
cdn…
Reblogged this on Livia Space.